ŻAGLOWCE WIELORYBNICZE
- All hands on deck!! I tupot, i krzyk
Tablety do łodzi! Nie leni się nikt
Odważnie i żywo! Do brasów, do rej!
- Obracać i w dół łodzie! Lower her away, lower her away!
(Wybrzeża Peru, sł. M.Siurawski)
Pod koniec XVIII i na początku XIX w. w światowym wielorybnictwie przewagę uzyskały
amerykańske statki wielorybnicze. Statki te budowane były głównie w stoczniach
Nantucket i New Bedford. Były to trzymasztowe barki i fregaty za stosunkowo dużym
zanurzeniem, żeby mogły pomieścić jak najwięcej beczek z tranem. Rząd Stanów
Zjednoczonych podobnie jak rządy innych państw, wypłacał specjalną premię za każdą
beczkę oleju, w celu przyciągnięcia do wielorybnictwa jak nawiększej ilości ludzi.
Załogi okrętów wojennych były uzupełniane bowiem głównie z szeregów
wielorybników, ponieważ rzemiosło to wyhodowało najodważniejszych marynarzy.
Praca łowców była niezwykle trudna i niebezpieczna, łowiło się bowiem jeszcze
ręcznym harpunem. Stan ten utrzymywał się praktycznie do 1864r., kiedy Norweg Svend
Foyn skonstruował działko harpunnicze, które umożliwiało trafienie w wieloryba bez
konieczności podpływania łodzią bardzo blisko. Chociaż były to statki duże,
których nośność osiągała nawet 400 ton, to i one stawały się czasami ofiarami
rozwścieczonych, rannych zwierząt.
Na statkach wielorybniczych dla załogi przeznaczona
była bardzo mała przestrzeń, ze względu na to, aby jak najwięcej miejsca pozostawało
na zdobycz. Wyprawy do mórz południowych i do brzegów Antarktydy trwały czasami dwa
lata i przez ten czas statek musiał być zapełniony beczkami z tranem. Piec z kotłem do
wytapiania oleju umieszczony był na pokładzie i aby nie doszło do pożaru, całe
urządzenie znajdowało się w płaskim zbiorniku z wodą.
W związku z charakterem
połowów i przerobem mięsa wielorybiego, jednostki te całe pokryte były - włącznie z
takielunkiem - tłustymi plamami, po których można było z daleka rozpoznać statek
wielorybniczy. Inną cechą rozpoznawczą były podwieszone na burtach statku łodzie
łowcze oraz fetor wydzielany prze rozkładające się resztki tłuszczu.
Jedynym zachowanym do dzisiaj żaglowcem wielorybniczym jest
Charles W. Morgan.
OPRACOWANIE: "KTOSIA"
na podstawie: S.Gulas - "Żaglowce"; "Encyklopedia żeglarstwa"