ŚREDNIOWIECZNE FLOTY EUROPY
Trudno określić, jak wielkie były floty państw wczesnośredniowiecznych, gdyż nie
tworzyły one stałej siły regularnej, a organizowano je dorywczo na wyprawy
wojenne. Tylko niektórzy władcy budowali i utrzymywali okręty z własnych
funduszów. Własne okręty mieli także książęta poszczególnych prowincji. Okrętów
królewskich i książęcych było jednak niewiele, ale za to wyróżniały się wielkością
i mocną konstrukcją. Większość okrętów dostarczała ludność księstw bądź prowincji
i miast nadmorskich, a w państwach plemiennych - plemiona zamieszkujące ziemie
nadmorskie. W Danii i Szwecji, podobnie jak i w Norwegii, wykształtował się tzw.
ledungowy system tworzenia flot, zwany potocznie ledungiem. Od niego pochodzi też
nazwa okrętów i flot ledungowych. System polegał na podzieleniu kraju na określone
okręgi, z których każdy był zobowiązany do wystawienia okrętu odpowiedniej wielkości
wraz z załogą i ekwipunkiem. Ledungiem, czyli werbunkiem okrętów, zajmowali się
książęta bądź wodzowie wypraw. Ledungowa flota Danii mogła liczyć 300-350 okrętów,
a flota Szwecji szacowana jest na około 280 okrętów. Na zbliżonych zasadach organizowano
prawdopodobnie floty w państwach słowiańskich. W nadmorskich grodach książęcych
znajdowały się zapewne niewielkie eskadry okrętów królewskich i książęcych, większość
okrętów dostarczały natomiast lokalne jednostki administracyjne, a później, po
wykształtowaniu się w XI w. rycerstwa - lokalne oddziały rycerzy. Flota
książąt pomorskich mogła liczyć 200-250 okrętów. W potrzebie we wszystkich
państwach nie gardzono statkami handlowymi, zabierając je kupcom i prowizorycznie
przystosowując do działań bojowych. Ponadto liczbę okrętów we flotach na czas
wypraw zwiększano przez udział jednostek innych państw sojuszniczych. Z drugiej
strony, nie zawsze możni poszczególnych księstw respektowali wolę zwierzchniego
władcy i dostarczali z podległego sobie terytorium obowiązującą liczbę okrętów.
Niektórzy lennicy odmawiali posłuszeństwa lub nawet przechodzili wraz z podległymi
siłami do wrogiego obozu.
Stan floty ulegał więc ciągłym zmianom. We wczesnym średniowieczu floty składały
się już z okrętów wiosłowo-żaglowych, przy czym okręty bałtyckie nadal dość
wyraźnie różniły się od okrętów śródziemnomorskich. W Cesarstwie Bizantyjskim,
które przyjęło tradycje starożytnego Rzymu i dysponowało najpotężniejszą flotą
wojenną, okręty przypominały rzymskie liburny, miały bowiem po jednym rzędzie
wioseł na burtach, a każde poruszane było przez jednego wioślarza. Popularne
były także dromony - szybkie okręty o lekkiej konstrukcji, poruszane za pomocą
50 wioseł, rozmieszczanych w dwóch rzędach po obu burtach. Długość dromony
wynosiła około 30 m, szerokość 4-5 m, a załoga łącznie z wioślarzami
liczyła około 200 ludzi. Były także duże dromony, o długości 40-50 m i
szerokości 5-7 m, poruszane 80 wiosłami, z załogami liczącymi około 300
ludzi. Dromony miały na dziobach tarany, na śródokręciu maszt z żaglem, a ponadto
w części dziobowej i rufowej zaczątki późniejszych nadbudówek: na kilku słupach
o długości około 2 m umieszczano platformę, która górując nad pokładem,
umożliwiała żołnierzom obrzucanie strzałami i kamieniami okrętów przeciwnika.
Okręty bałtyckie były z reguły mniejsze, nie miały pokładów ani taranów na dziobach,
miały smuklejsze kształty, a dzioby i rufy jednakowo zakończone, podobnie jak u
dawniejszych okrętów o napędzie wyłącznie wiosłowym. Kształtem przypominały raczej
duże łodzie, a nie jednostki do działań bojowych, choć różnymi sposobami starano
im się nadać możliwie groźny wygląd.
Pierwsze okręty z żaglem jako dodatkowym rodzajem napędu pojawiły się we flotach
bałtyckich około VI-VII w. Najpierw zaczęto je stosować w Danii, Norwegii i
Szwecji, gdzie żagiel pojawił się po nawiązaniu bliższych kontaktów ludności tych
krajów z Fryzami, którzy z kolei nauczyli się go stosować od Rzymian. Nieco później
maszty z żaglami pojawiły się na okrętach Słowian Zachodnich, a następnie
rozpowszechniły się na całym Bałtyku. Głównym rodzajem napędu wszystkich okrętów
wojennych były jednak wiosła, żagiel zaś spełniał rolę pomocniczą, stosowano go
tylko przy dłuższych rejsach i przy pomyślnych wiatrach, wiejących z rufy.
Duńczycy, Norwegowie i Szwedzi, zwani wspólnym mianem Normanów bądź wikingów,
budowali okręty o podobnej konstrukcji i kształtach. Niektóre typy okrętów można
dość dokładnie scharakteryzować na podstawie odnalezionych wraków lub, rekonstrukcji
wykonanych z odkrytych szczątków.
W państwach słowiańskich budowano okręty zbliżone do średniej wielkości jednostek
skandynawskich, jednak różniące się od nich wieloma szczegółami konstrukcyjnymi,
świadczącymi o wykształtowaniu się u Słowian rodzimej sztuki szkutniczej. We flotach
słowiańskich występowały więc okręty zbliżone wielkością do nordyjskich snek,
gdyż jako Vinda snekkujuna -"słowiańskie sneki" zostały utrwalone w sagach i
kronikach skandynawskich. Były też okręty duże, typu skeidy, przekazane przez
kronikarzy jako Vinda skeidr. Słowianie nazywali te jednostki korabami.
Brak źródeł uniemożliwia dokładniejsze scharakteryzowanie okrętów słowiańskich,
ale z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że nie ustępowały one ani wielkością,
ani właściwościami morskimi jednostkom nordyjskim, skoro Słowianie wyprawiali się
na nich pod odległe wybrzeża Danii, Norwegii i Szwecji, a nawet do Wysp Brytyjskich.
Oprócz okrętów średnich i dużych Słowianie mieli także jednostki małe, "dziesiątki"
i "dwudziestki", używane w działaniach na wodach przybrzeżnych i na rzekach.
Zobacz też:
OPRACOWANIE: "XANDRA"
na podstawie: Edmund Kosiarz - "Wojny na Bałtyku X-XIXw."