Morze Bałtyckie od dawnych czasów było świadkiem różnych wydarzeń rozgrywających się nad jego brzegami. Mieszkające tam plemiona zakładały pierwsze osady rybackie, miasta i porty, prowadząc przy okazji ze swoimi sąsiadami ożywiony handel lub zabójcze walki. Z czasem działania te przeniosły się także na morze. Jednak droga od dłubanki i tratwy do wyspecjalizowanej łodzi wojennej była długa.
W Europie Północnej od zawsze zamieszkiwały te same narody co dziś. Na północnym zachodzie osiedli Germanie (przyszli wikingowie), do których należała Skandynawia; południowe wybrzeże Bałtyku było w posiadaniu Słowian znanym dziejopisarzom rzymskim już w I w n.e. pod nazwą Wenedów); na wschód od nich zamieszkiwały plemiona bałtyckie; a na północnym wschodzie rozpościerały się siedziby Finów.
Plemiona Słowian zaczęły rozwijać żeglugę morską (kabotażową) dopiero ok. 500 roku n.e. Do tego czasu używali głównie tratew i dłubanek do połowu ryb, pokonywania rzek lub spławiania nimi towarów. W odróżnieniu od wikingów Słowianie początkowo nie zajmowali się piractwem. Nie mieli po temu powodów, bowiem ich kraj był bardziej urodzajny niż Skandynawia. Kroniki podają, że w XII wieku na Pomorzu uprawiano nawet winną latorośl.
Produkty rolnicze, przewożone statkami słowiańskimi, były podstawowym przedmiotem handlu ze Skandynawiami, którzy wymieniali je za broń, ozdoby, monety itp.; tą drogą docierało również do Słowian arabskie srebro. Jeszcze w X wieku n.e. żydowsko-arabski kupiec Ibrahim ibn Jakub, który zawędrował aż do Obodrzyców, nic nie wiedział o istnieniu słowiańskich piratów - pisał natomiast o rejsach Słowian morzem do Rusów,
Konstantynopola, a być może i na Atlantyk, ponieważ wspomina, że czasem lodzie słowiańskie rozbijały się o góry lodowe. W tym czasie Słowianie występują jako sprzymierzeńcy wikingów w walkach przeciw Sasom lub Anglom. Dopiero w drugiej połowie XI i w ciągu XII wieku dochodzi do radykalnej zmiany. Po wyczerpujących walkach z Niemcami, Duńczykami i Polakami, zagrożeni na lądzie stałym z trzech stron,
Słowianie nadbałtyccy zmuszeni są opuścić swe spustoszone siedziby, uciec na morze i utrzymywać się z rabunku. Niektóre porty, zwłaszcza na wyspie Fehmarn i na Rugii, zamieniają się w groźne gniazda pirackie, które stały się punktem wypadowym grabieżczych wypraw na słabo bronione wyspy duńskie, pobrzeża szwedzkie i norweskie, wyspę Gotlandię a nawet do Lubeki, skolonizowanej przez Niemców.
W przeciwieństwie do swych północnych sąsiadów wikingów, mieszkańcy południowcy wybrzeży Bałtyku wyprawiali się na morze jedynie w celu zdobycia łupów i nigdy nie przebywali dłużej w obcych krajach, ani nie próbowali się tam na stałe osiedlić. Sąsiedzi Słowian długo i bezskutecznie usiłowali walczyć z tym piractwem. W 1153r. Duńczycy utworzyli rodzaj zakonu do obrony rodzimych wybrzeży przed Słowianami.
Kilka lat po wstąpieniu na tron Waldemara I (1157r.)rozpoczęła się duńska ofensywa na miasta i porty Słowian. W 1168 roku wyprawa dowodzona przez biskupa-rycerza Absalona zdobyła Rugię i jej stolicę Arkonę, gdzie znajdowała się słynna w całej zachodniej słowiańszczyźnie pogańska świątynia. Pomorzanie długo odpierali ataki Duńczyków. W 1184 roku koło wyspy Koos Duńczycy zadali druzgocącą klęskę pomorskiej flotylli księcia Bogusława.
Tak skończyły się czasy morskiej potęgi Słowian nadbałtyckich.
Mimo podobieństw do łodzi wikingów i wspólnej z nimi genezy w łodziach Słowian zauważalne są pewne różnice co świadczy o wykształtowaniu się u Słowian rodzimej sztuki szkutniczej.
W państwach słowiańskich budowano okręty zbliżone wielkością do średnich jednostek skandynawskich, były one krótsze i bardziej płaskie od langskipów oraz różniły się kształtem dziobu i rufy. Nie były wprawdzie tak łatwe w manewrowaniu jak wikińskie, lecz były za to stabilniejsze i bezpieczniejsze na wzburzonym morzu. Według reliefu z drzwi katedry gnieźnieńskiej z XII w., na dziobnicy i tylnicy posiadały zdobienia w kształcie głów węży lub smoków.
Maszt przymocowany był do środkowej wręgi za pomocą specjalnego drewnianego spojenia, a żagle sporządzano wyłącznie z płótna. Jako ster służyło szerokie wiosło, a kotwicę tworzył przewiercony kamień, osadzony niekiedy na drewnianej ramie. Duże handlowe łodzie słowiańskie zwane były korabami były szersze i miały większe zanurzenie od vindaskipów (od nazwy Wenedowie), czyli słowiańskich okrętów, jednostki małe "dziesiątki", "dwudziestki"
(por. łodzie wikingów) używane były w działaniach na wodach przybrzeżnych i rzekach.
Archeolog polski Kazimierz Śląski rozróżnił trzy typy łodzi słowiańskich na Bałtyku w okresie od IX do XIII wieku.
Do pierwszej kategorii należą łodzie wojenne (naves loagane), szybkie i smukłe, odznaczające się płytszym zanurzeniem. Były co prawda mniejsze niż wikińskie, lecz według kronikarza duńskiego Saxo Grammaticusa z XI wieku mogły zabrać na pokład 44 mężczyzn i jednego konia. Głównym ich napędem były wiosła. Nie udało się dotychczas odnaleźć łodzi o których mówią podania, a które byłyby wielkością porównywalne odo wikińskich langskipów.
Niewiele różniły się od nich łodzie drugiej grupy, służące do celów transportowych i handlowych. Były nieco szersze, miały głębsze zanurzenie, a oprócz wioseł wyposażone były w maszt i żagiel.
Trzeci typ stanowiły rozmaite czółna rybackie, zarówno dłubanki z jednego pnia, jak i wyposażone w kil. Znaleziono ich sporo lecz nie można ich dokładnie datować. Znaleziska zabawek w formie małych promów, czasem nawet z żaglem, świadczą o istnieniu w owych czasach również tego typu statków.
Łodzie z Orunii k. Gdańska, znalezione w 1931r. Były to łodzie o dł. 12-13 m z 18-20 wioślarzami na pokładzie. Łodzie te używane były prawdopodobnie na rzekach i strefie przybrzeżnej.