DAR POMORZA
fregata
Statek został zbudowany w stoczni Blohm und Voss w Hamburgu w roku
1909 (zwodowany 28 września 1909 r.) jako "PRINZESS EITEL FRIEDRICH" i pełnił rolę statku szkolnego
Niemieckiej Marynarki handlowej aż do wybuchu I wojny światowej. W czasie wojny był bazą okrętów
podwodnych w Kilonii, a po wojnie został przekazany Francji w ramach odszkodowań wojennych. Tam
zmieniono mu nazwę na "COLBERT" i planowano wykorzystanie w roli statku szkolnego, ale w końcu
przekazano go baronowi de Foreste z Nantes jako rekompensatę za zarekwirowanie w czasie wojny
luksusowego jachtu "TORANE". Ostatecznie jednak do adaptacji fregaty na jacht nie doszło. Przez 10 lat statek
niszczał w Saint Nazare, aż w 1929 roku kupili go Polacy, którzy poszukiwali żaglowca mogącego
zastąpić wysłużony statek żaglowy gdyńskiej szkoły morskiej - "LWÓW". "COLBERT" zachwycił ich
klasyczną sylwetką, zdrowym drewnianem pokładu, strzelistością masztów. Ponieważ
zakupiono go głównie ze składek mieszkańców Pomorza, nazwano go początkowo "POMORZE".
W dramatycznych okolicznościach został przeprowadzony prze załogę do stoczni w
Nakskov (Dania), gdzie po generalnym remoncie odzyskał dawną świetność.
W Gdyni pojawił się na początku lipca 1930 r., już jako "DAR POMORZA",
(chociaż formalnie otrzymał tę nazwę 13 lipca) i 30 lipca 1930 roku
został uroczyście przekazany w użytkowanie Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni.
"DAR POMORZA" brawurowo wystartował pod biało-czerwoną banderą: W 1931 r.
przepłynął Atlantyk i zaprezentował się w Nowym Jorku, zdobywając serca
wielomilionowej Polonii, dla której pozostał ulubionym łącznikiem z rodzinnym
krajem. W 1932 r. celem wiosennej podróży statku były Indie Zachodnie.
W latach 1933-1934 - Brazylia i Afryka Południowa. W 1934 i 1935r., jako pierwsza
polska jednostka okrążył On ziemię. W 1937 r. zapisał się w annałach jako
pionierski szkolny żaglowiec na świecie i pierwszy statek polski, który opłynął
przylądek Horn na trasie dawnych żaglowców. W 1938 r. znów przepłynął Atlantyk
odwiedzając Karaiby tzw. szlakiem kapitana Blooda.
W sierpniu 1939 r., wyruszył z Gdyni w swój
najdłuższy rejs. 1 września został internowany w Sztokholmie, gdzie przebywał
przez pięć lat, pod pod opiekuńczym okiem wojennego komendanta - radiooficera
Alojzego Kwiatkowskiego ("Diadia"). Jego załoga i praktykanci walczyli w tym czasie
na frontach drugiej wojny światowej. Do Gdyni powrócił w 1945 r., przyworząc
wojennych tułaczy.
Następne lata były dla Białej Fregaty pracowitym okresem rejsów ze słuchaczami szkół
morskich, prowadzonych niemal od początku przez komendanta Kazimierza Jurkiewicza,
który pozostał na tym stanowisku ponad ćwierć wieku. Taka więź człowieka ze statkiem
nie zdarza się już w dzisiejszych czasach! To właśnie legendarny dowódca sprawił,
że "DAR POMORZA" zachowany został w klasycznej postaci fragaty z początku XX stulecia.
Na palcach jednej ręki policzyć dziś można tak cenne żaglowce, w liczącej około
200 jednostek, światowej flotylli statków-muzeów.
W ponad 100 miejscach był pierwszym polskim statkiem. W wielu krajach wyprzedził
mianowanie naszych ambasadorów czy konsulów. Nie bez racji dyplomaci nazwali go
dziekanem korpusu przedstawicielskiego RP. Dla naszych kapitanów był z kolei...
pierwszym mostkiem w Polskiej Marynarce Handlowej (bowiem oficjalnie zaliczał się
do floty PHM).
A wszystko pomimo, również powojennych, okresów zastoju. Bowiem ledwie z końcem
lat czterdziestych przepłynął ocean, odwiedzając Brazylię - nastąpiły czasy
"rejsów przyjaźni"- do Leningradu, Rostocku, a najdalej Odessy. Dopiero po
październiku 1956 r. podróże "DARU" wzbogaciły się o porty śródziemnomorskie
i zachodnioafrykańskie. Za ocean wysłano go w pięć lat później, na EXPO '67 w
Montrealu. PRL nie stać było na wybudowanie pawilonu wystawowego, wykorzystano więc
doskonale prezentujący się, pływający salon. Zrobił furorę!
Najlepszy czas dla żaglowca nastał po 1972 r. Władze państwowe przystały na
jego udział w Operacji Żagiel. Debiut "DARU POMORZA" w odbywających się co dwa lata,
największych spotkaniach międzynarodowej armady, był ówczesną sensacją. Umożliwił
wprowadzenie do tej imprezy harcerskiego szkunera "ZAWISZA CZARNY" i całej flotylli
małych jachtów. Wkrótce zaś zaowocował także udziałem jednostek Związku Radzieckiego
i innych krajów Europy Wschodniej.
W pamiętnym roku 1972 debiutant nieoczekiwanie zwyciężył swoich konkurentów na
600-milowej trasie z Cowes do Skagen (wyprzedzając niemiecki bark "GORCH FOCK"
o... 4 metry). Rezultatem było powierzenie Gdyni organizacji końcowego zlotu
OpSail '74. Po raz pierwszy w historii światowa armada gościła wtedy na polskim
Wybrzeżu. W następnych latach "DAR POMORZA" odniósł wiele sukcesów, zdobywając w
kolejnych Operacjach Żagiel wszystkie możliwe trofea.
Wielce znamienna dla polskiego żaglowca była OpSail '76, uświetniająca obchody
200-lecia Stanów Zjendoczonych. Pełnorejowce ścigały się wtedy na trasie
Plymouth- Newport.
Właśnie w tej stolicy amerykańskiego żeglarstwa odbyła się
uroczystość, jakiej nie organizowano nigdy przedtem ani, jak dotąd, potem - świat
wielkich żagli pożegnał odchodzącego z czynnej służby komendanta Kazimierza
Jurkiewicza. Emerytura starego komendanta nie była czasem odpoczynku. Zajął się
bowiem budową następcy "DARU POMORZA".
Znane powiedzenie mówi co prawda, że żaglowiec jest jak wino - im starszy, tym
lepszy - nadszedł jednak kres morskiej służby blisko siedemdzisięcioletniego statku.
Jesienią 1981 roku odbył swój ostatni rejs.
Obecnie żaglowiec prowadzi "życie po życiu", jako filia Centralnego Muzeum Morskiego.
Cumuje na swoim dawnym miejscu, w Basenie Prezydenta w centrum Gdyni. Należy do
najtłumniej odwiedzanych żaglowców na świecie. Odwiedza go rocznie 150-200 tys. osób!
Przez pokład "Daru Pomorza" przeszło ponad 14 tys. słuchaczy szkół morskich.
Jest to podobno rekord światowy. W latach 1931-1982 popłynął 105 rejsów, był na
czterech kontynentach (oprócz Australii i Antarktydy). 319 razy zawinął do
zagranicznych portów. W salonie komendanta, przez bywalców zwanym Łańcutem - byli
gośćmi m.in.: Eugeniusz Kwiatkowski, święty Maksymilian Kolbe, liczne grono
angielskich lordów, francuskich baronów, afrykańskich kacyków, polityków, artystów.
W rejsach uczestniczyło wielu pisarzy: Leszek Prorok, Leonid Teliga,
najpopularniejszy polski marynista - kpt. Karol Olgierd Borchardt, który za młodu
był tu oficerem nawigacyjnym.
DANE TECHNICZNE:
długość max. - 93 m
długość kadłuba - 80,3 m
wysokość max. - 41,4 m
szerokość - 12,6 m
zanurzenie - 5,7 m
tonaż - 1561 BRT
wyporność - 2500
powierzchnia żagli - 2100 m2
silnik - 430 KM, MAN, Diesel
rok budowy - 1909
załoga - 189 osób
materiał konstr. - stal
armator - Muzeum Morskie w Gdańsku
|
|